Stanisław Ciesielski

Od współdziałania do konfrontacji

Wrocławski Kongres Intelektualistów
w procesie zmian stosunków międzynarodowych
1945-1949



     7 maja 1945 r. w Europie zakończyły się działania wojenne. W państwach koalicji antyhitlerowskiej ludzie tłumnie świętowali zwycięstwo i niewielu zapewne zastanawiało się nad zagrożeniami wynikającymi z odmienności koalicyjnych partnerów. Pierwszą rocznicę zwycięstwa w Europie ministrowie spraw zagranicznych mocarstw obchodzili przy stole konferencyjnym w Paryżu przygotowując układ pokojowy z sojusznikami III Rzeszy i dyskutując o wspólnej polityce wobec Niemiec. Pojawiały się oczywiście spory i trudności, ale ostatecznie traktaty pokojowe z satelitami Hitlera przygotowano i podpisano. Rok później sytuacja wyglądała zgoła odmiennie, a w maju 1948 r. Europa była już praktycznie podzielona na dwa antagonistyczne bloki i wkrótce stanąć miała - jak oceniano - na krawędzi wojny w związku z kryzysem berlińskim. Jakkolwiek dziś możemy być niemal pewni, że w rzeczywistości konflikt zbrojny Europie nie groził, jednak powszechna obawa przed nim była faktem, którego lekceważyć nie można.
     Jak to się stało, że ledwie trzy lata wystarczyły by wojenni koalicjanci, związani triumfem nad państwami osi, znaleźli się w zwalczających się obozach? Jaki był stan stosunków międzynarodowych latem 1948 r. i jaką rolę mógł odegrać kongres wrocławski?
     Podział między aliantami faktycznie istniał już przed zakończeniem wojny i wynikał z głębokich, dzielących ich różnic politycznych, społecznych i ideologicznych. USA, Wielka Brytania i Związek Radziecki, mimo pewnych pozorów, bynajmniej nie kierowały się w swym postępowaniu identycznymi celami bieżącymi, a tym bardziej wizjami powojennego świata. Warto zresztą przypomnieć, że dwa powojenne supermocarstwa do wojny przystąpiły nie tyle z własnej inicjatywy, ile w wyniku agresji Osi, a jedno z nich aktywnie współpracowało wcześniej z III Rzeszą. Sojusz wojenny stworzyło wspólne poczucie zagrożenia. Im bardziej ono słabło, im pewniejsze stawało się zwycięstwo, tym mniej potrzebny okazywał się sam sojusz i tym bardziej ujawniały się zasadnicze, głębiej tkwiące różnice, tym ostrzejsza stawała się rozgrywka o władzę w powojennym świecie.
      Rozbieżności między aliantami szczególnie wyraziście zarysowały się na tle przyszłości Polski i Niemiec, zmian terytorialnych, odszkodowań wojennych, charakteru rządów na terenach wyzwolonych w Europie spod okupacji niemieckiej. Aż do konferencji jałtańskiej rozbieżności te nie przybierały jednak formy otwartych konfliktów. W Jałcie omówiono wiele ważnych spraw i choć niektóre pozostały nadal nie rozwiązane, osiągnięto porozumienie w większości dyskutowanych kwestii. Wykładnie tego porozumienia okazały się wszelako odmienne, toteż niemal tuż po zakończeniu konferencji pojawiły się komplikacje. Mimo to następna konferencja wielkiej trójki w Poczdamie zgodnie przyjęła kilka głównych zasad postępowania wobec pokonanych Niemiec. Jednak już sposób osiągnięcia tego efektu wskazywał na nadchodzące konflikty.
     Faktyczne przywrócenie w nowej formie zasady cuius regio eius religio oznaczało pogodzenie się przez zachód z radziecką dominacją w Europie Środkowo-Wschodniej, choć nie było to równoznaczne z akceptacją każdej formy takiej dominacji i poczynania komunistów, którzy korzystając z poparcia radzieckiego przystąpili do wypierania innych sił politycznych nie mogły cieszyć ani Anglików, ani Amerykanów. Zachodni alianci kładli - przynajmniej deklaratywnie - nacisk na przeprowadzenie wolnych wyborów w wyzwolonych krajach, licząc na sukcesy ugrupowań demokratycznych i liberalnych. Z tych samych powodów było to rozwiązanie dla Kremla nie do przyjęcia. Demokracja na zachodnią modłę była wymysłem imperialistów i służyć im tylko mogła. Zachód sądził, że Stalinowi wystarczą rządy przyjazne ZSRR, uznające jego preponderancję w regionie, ale jednocześnie stanowiące demokratyczną reprezentację wielu sił politycznych. Kreml traktował to jako kolejną imperialistyczna próbę osaczenia ZSRR i zakwestionowanie jego prawa do ustalenia swej strefy bezpieczeństwa. Stalin nie ufał nikomu, a za “przyjaciół” uznawał wyłącznie komunistów i to tylko tych, którzy byli mu w pełni podporządkowani. Jak długo skutki takiego postępowania ograniczały się do obszaru, który zachód milcząco uznał za radziecką strefę dominacji, z Londynu i Waszyngtonu rozlegały się gniewne pomruki i deklaracje niezadowolenia, ale w praktyce niewiele to znaczyło. Sytuacja zmieniła się, gdy Stalin próbował pójść krok dalej.
     Zasadnicze znaczenie dla polityki wojennych sojuszników miały względy ekonomiczne. Wrażenie potęgi, jakie przyniosły militarne sukcesy ZSRR nie mogło zmienić faktu, iż państwo to wychodziło z wojny z katastrofalnie osłabioną gospodarką i skrajnie wycieńczonymi zasobami ludzkimi. Musiało to wywoływać niepokój przywódców, zwłaszcza w zestawieniu z potencjałem gospodarki amerykańskiej, niebywale rozwiniętej w latach wojny. Celem nadrzędnym stawało się jak najszybsze odrobienie strat, których skala przekraczała wszystko, czego doświadczyli alianci i przystąpienie do pościgu za Stanami Zjednoczonymi. Gospodarka radziecka, oparty na niewolniczej i półniewolniczej pracy, rozwijała się po wojnie szybko, przy równoczesnym niesłychanie niskim poziomie konsumpcji, na jaki nie mógł sobie pozwolić demokratycznie rządzony Zachód. Pozwalało to zwolna zmniejszać różnicę potencjałów wojskowo-ekonomicznych, ale pociągało za sobą - mimo wysokiego stopnia sterroryzowania społeczeństwa ZSRR - konieczność stworzenia propagandowo-ideologicznego i politycznego uzasadnienia dla wyrzeczeń ludności tak okrutnie doświadczonej dopiero co zakończoną wojną.
     Dla Kremla kwestią zasadniczą stawało się w związku z tym wyciśnięcie jak najwięcej z gospodarki okupowanych Niemiec, przy czym sposobem najprostszym zdawało się maksymalizowanie reparacji wojennych. Dla Wielkiej Brytanii i USA problemem stało się natomiast minimalizowanie obciążeń dla ich gospodarek z tytułu utrzymywania stref okupacyjnych. W późniejszym okresie nałożyło się na to również zainteresowanie wkładem Niemiec w odbudowę i wzmocnienie gospodarki zachodnioeuropejskiej, co tym krytyczniej nakazywało podchodzić do radzieckich żądań reparacyjnych. Niemożność pogodzenia interesów gospodarczych mocarstw na tle problemu niemieckiego była więc oczywista. Co więcej - logika rozwoju sytuacji wskazywała na nieuchronność zaostrzania się konfliktu wobec jawnego zignorowania jedności Niemiec jako organizmu gospodarczego, gdy Rosjanie zdecydowali się na przeprowadzenie w swojej strefie reform strukturalnych.
     Ostatnie miesiące 1945 r. przyniosły narastanie nieufności we wzajemnych kontaktach między aliantami. Waszyngton zaproponował stworzenie międzynarodowego systemu kontroli energii atomowej z udziałem Moskwy. Jednakże rząd ZSRR sparaliżował plan Amerykanów powołania specjalnej organizacji międzynarodowej, kontrolującej badania nuklearne, nazwany planem Barucha od nazwiska amerykańskiego delegata do Komisji Energii Atomowej ONZ Bemarda Barucha. Kreml nie zamierzał pozwolić na kontrolę własnych badań w tej dziedzinie. Mołotow stwierdził natomiast, że organizacja kontroli usankcjonowałaby amerykański monopol atomowy. W grudniu 1945 r. Związek Radziecki nie ratyfikował umowy o wprowadzeniu systemu walutowego Bretton Woods i nie wziął udziału w tworzeniu Banku Światowego i Międzynarodowego Funduszu Walutowego.
     9 lutego 1946 r. Stalin wygłosił przemówienie obfitujące w pesymistyczne oceny stosunków Wschód-Zachód i wskazujące na konieczność wzmocnienia Związku Radzieckiego i przygotowania go na każdą ewentualność. Przemówienie to wywołało duże wrażenie w Waszyngtonie, gdzie niektórzy politycy odebrali je jako “wypowiedzenie III wojny światowej”. Prasa radziecka nieustannie nasilała kampanię antyzachodnią, twierdząc, że imperializm jest drugim, obok faszyzmu, wrogiem postępowej ludzkości.
     Przywódcy Zachodu byli coraz bardziej zaniepokojeni polityką radziecką i stopniowo zaczynali dostrzegać potrzebę zdecydowanego przeciwstawienia się jej. Jednakże gdy 5 marca 1946 r. w mowie wygłoszonej w Fulton były premier brytyjski Winston Churchill zapowiedział konieczność postawienia tamy tej ekspansji i zaproponował ścisły sojusz USA i Wielkiej Brytanii w celu realizacji tej polityki, spotkało się to na Zachodzie z krytyką i nieufnością, a jego propozycje uważane były za ucieleśnienie przestarzałej już i reakcyjnej koncepcji równowagi sił, służącej wspieraniu tradycyjnych imperialnych interesów brytyjskich.
     W Europie osią stosunków Wschód-Zachód stał się problem niemiecki. Postanowienia jałtańskie i poczdamskie zakładały rozwiązanie go w oparciu o porozumienie czterech mocarstw okupacyjnych. Tym samym stawał się on funkcja ich wzajemnych stosunków, a równocześnie istotna płaszczyzna kształtowania tych stosunków.
     W polityce państw zachodnich względem Niemiec nie było początkowo jednomyślności. Francuskie, a w części także angielskie obawy przed odbudową potęgi niemieckiej spowodowały, że zaakceptowano przesunięcie granicy polskiej na zachód, ale idea stworzenia z Niemiec przeciwwagi dla wpływów radzieckich w Europie napotykała ogromne opory. W Londynie, a zwłaszcza w Paryżu, obawiano się też nadmiernego uzależnienia od USA. Miało to swoje uzasadnienie w fakcie, że cała Europa Zachodnia była ogromnie zniszczona, podczas gdy gospodarka amerykańska wyszła z wojny w bardzo dobrym stanie. Do lipca 1946 r. mogło się wydawać, że wypracowanie wspólnej polityki mocarstw było realne. Jeszcze w kwietniu 1946 r. sekretarz stanu Byrnes, zmierzając do przyspieszenia opracowania układu pokojowego z Niemcami, przedłożył Radzie Ministrów Spraw Zagranicznych plan zakładający utrzymanie jedności Niemiec jako państwa zdemilitaryzowanego, neutralnego i przez 25 lat poddanego kontroli czterech mocarstw, co gwarantowałoby bezpieczeństwo sąsiadom oraz ZSRR i Wielkiej Brytanii i zapewniało rozsądną politykę reparacyjną. Jednakże Byrnes napotkał nie tylko na sprzeciw ZSRR, ale także Francji i Wielkiej Brytanii. Kreml bez wątpienia nie wyzbył się rachub na uzyskanie w dalszej perspektywie wpływu na całe Niemcy, a przede wszystkim zabiegał o możliwość gospodarczej ich eksploatacji poprzez reparacje, sądząc nie bez racji, że równocześnie osłabi w ten sposób całą gospodarkę zachodnioeuropejską. Zarazem Kreml wykorzystywał problem niemiecki do wywierania nacisku na kraje Europy Środkowo-Wschodniej i utrudniał konsolidację Zachodu, gdzie - zwłaszcza we Francji, ale przez długi czas i w Wielkiej Brytanii widmo niebezpieczeństwa niemieckiego pozostawało silne. Proces głównych zbrodniarzy hitlerowskich w Norymberdze pokazywał jedynie fasadę współpracy. Faktycznie jednak wokół problemu niemieckiego narastało napięcie. Już w 1946 r. stało się jasne, że ZSRR był zdecydowany prowadzić w swojej strefie okupacyjnej Niemiec politykę odmienną od postępowania mocarstw zachodnich. Przeprowadzono konfiskatę własności monopolistycznej i parcelację dużych majątków ziemskich, dążąc do związania uczuć Niemców z przemianami społecznymi. Pod naciskiem Moskwy partie komunistyczna i socjaldemokratyczna połączyły się na platformie komunistycznej, wytyczając kierunek w którym miał zmierzać ruch robotniczy w innych państwach pozostających pod kontrolą Kremla. Równocześnie jednak szeroko prowadzone były demontaże przedsiębiorstw przemysłowych i wręcz rabunkowo zawłaszczano produkcję bieżącą.
     W tych warunkach Amerykanie zerwali z poprzednią polityką i w lipcu 1946 r. zaproponowali połączenie strefy amerykańskiej z innymi strefami, co spotkało się z życzliwym odzewem ze strony Anglików. 6 września 1946 r. Byrnes wygłosił przemówienie w Stuttgarcie, które odbiło się głośnym echem jako potwierdzenie reorientacji polityki amerykańskiej. Zapowiedział scalenie anglosaskich stref okupacyjnych, zaprzestanie demontażu zakładów przemysłowych, pomoc amerykańską w odbudowie przemysłu Niemiec oraz utworzenie tymczasowego rządu niemieckiego złożonego z przedstawicieli krajów związkowych oraz podjęcie prac nad konstytucją przyszłego państwa niemieckiego. Równocześnie zaakcentował tymczasowość poczdamskich postanowień odnoszących się do rozgraniczenia Polski i Niemiec i zapowiedział, iż USA nie poprą w przyszłości definitywnej delimitacji na linii Odry i Nysy Łużyckiej. 1 stycznia 1947 r. weszło w życie porozumienie o połączeniu stref angielskiej i amerykańskiej. Pierwsze kroki na drodze do trwałego podziału Niemiec stały się faktem, choć nie musiało to jeszcze oznaczać definitywnego przesądzenia ich losu. Dopiero fiasko moskiewskiej konferencji ministrów spraw zagranicznych uczyniło to realnym, a gdy w Londynie w grudniu 1947 r. ministrowie nie zdołali nawet ustalić terminu następnego spotkania stało się oczywistym, że perspektywa wspólnej polityki wobec Niemiec została przekreślona.
     Moskwa podejmowała wszelkie możliwe działania by utrudnić Zachodowi konsolidację, zmobilizować przynajmniej część opinii publicznej przeciw polityce rządów zachodnich i zaprezentować siebie jako obrońcę pokoju i rzecznika sprawiedliwych praw mniejszych narodów, a także i narodu niemieckiego jako całości. Nie rezygnowano przy tym, a nawet wprost przeciwnie, nasilano propagowanie tezy o zagrożeniu ze strony Niemiec, o ile dostaną się one w orbitę wpływów imperialistycznego Zachodu.
     Równocześnie zaostrzały się sprzeczności na innych arenach. Polityka daleko idących ustępstw wobec Moskwy stosowana przez Zachód w odniesieniu do Europy Środkowo-Wschodniej gdzie indziej nie znajdowała kontynuacji. Gdy w styczniu 1946 r. w zachodnim Iranie proklamowano proradziecką Kurdyjską Republikę Ludową a Moskwa nie wykonała w terminie zobowiązania o ewakuacji armii z okupowanej części Iranu, Wielka Brytania i USA wywarły na tyle silny nacisk, by wymóc ewakuację Armii Czerwonej, co w następstwie pozwoliło prozachodniemu rządowi irańskiemu na objęcie władzy nad całym krajem. Był to pierwszy sukces zachodni na polu powstrzymywania komunizmu.
     W czerwcu i ponownie w sierpniu 1946 r. Związek Radziecki zażądał od Turcji przesunięcia granicy w rejonie Kars i Ardahan oraz współkontroli nad Dardanelami. W obliczu tych żądań Turcja zajęła twardą postawę i uzyskała obietnicę brytyjskiego i amerykańskiego wsparcia, a flota amerykańska demonstracyjnie wpłynęła na Morze Śródziemne.
     Do poważnej konfrontacji doszło w Grecji. Gdy na przełomie 1944 i 1945 r. wojska brytyjskie stłumiły tam próbę opanowania kraju przez komunistów, ZSRR nie zaprotestował. Kraj borykał się jednak z ogromnymi trudnościami gospodarczymi, a sytuacja polityczna daleka była od stabilizacji. Wybory z marca 1946 r. odbyły się pod nadzorem międzynarodowym, w którym Kreml odmówił udziału, a komuniści zbojkotowali głosowanie. Narastający konflikt jesienią 1946 r. przerodził się w otwartą wojnę domową. Korzystając z poparcia komunistów jugosłowiańskich, bułgarskich i albańskich komunistyczna Grecka Armia Narodowowyzwoleńcza przystąpiła do ofensywy. Nie mogło to się odbyć bez wiedzy Kremla. Była to zapewne przemyślana decyzja, która mogła doprowadzić do bardzo poważnego kryzysu. Było to tym groźniejsze, że wkrótce okazało się, iż Wielka Brytania nie jest w stanie w nieskończoność subsydiować greckiego rządu w walce z lewicową partyzantką. Rychło zdano sobie z tego sprawę w Waszyngtonie. Toteż gdy rząd brytyjski powiadomił, że od końca marca przestanie udzielać pomocy Grecji i Turcji, przyznając tym samym, iż rola Wielkiej Brytanii jako światowego mocarstwa dobiega końca, Amerykanie porzucili politykę niezdecydowania i podjął bardziej aktywną politykę.
     Na początku 1947 r. stosunki międzynarodowe wkroczyły w nową fazę. Państwa zachodnie i ZSRR nasilały wzajemne oskarżenia. Na Zachodzie na ogół przeceniano siły radzieckie i lękliwie obserwowano brutalne akcje Moskwy w krajach podbitych oraz “postępową propagandę” szerzoną z coraz większym powodzeniem. W Moskwie zdawano siebie sprawę z niższości gospodarczej ZSRR, wagi monopolu atomowego USA, wyczerpania ludności radzieckiej wojną oraz pojawiającym się głodem.
     12 III 1947r., w czasie, gdy w Moskwie obradowała bezskutecznie kolejna konferencja czterech minimów spraw zagranicznych, prezydent Truman wygłosił przed Kongresem przemówienie, obrazujące istniejącą sytuację międzynarodową i zapowiedział “poparcie wolnych narodów, które stawiają opór uzbrojonym mniejszościom lub zewnętrznemu naciskowi”. Akcentował przy tym szczególnie problem Grecji i Turcji, zagrożonych przez ZSRR. Proklamowana została doktryna traktująca przeciwstawienie się ekspansji komunizmu jako obowiązek USA. Ustawa o pomocy dla państw zagrożonych komunizmem mimo oporu izolacjonistów została przyjęta przez Kongres Stanów Zjednoczonych 22 VI 1947 r. Doktryna Trumana, od początku była krytykowana przez niektóre środowiska amerykańskie jako prowokacyjna, a i później oceniano ją jako uproszczone spojrzenie na świat, przyczyniające się do usztywnienia amerykańskiej polityki zagranicznej i społecznej percepcji spraw międzynarodowych. Natomiast propaganda radziecka odpowiedziała falą demagogicznych oskarżeń, nie cofając się nawet przed porównywaniem Trumana z Hitlerem.
     Wystąpienie Trumana stanowiło doniosły krok na drodze do aktywizacji USA na gruncie europejskim. Departament Stanu przygotowywał w tym czasie program pomocy gospodarczej dla Europy. Miał on na celu odsunięcie groźby wykorzystania przez komunistów powojennych trudności ekonomicznych występujących na Starym Kontynencie, ale w zasadniczym stopniu podyktowany był koniecznością znalezienia antidotum na zagrażający USA kryzys związany z brakiem równowagi w stosunkach gospodarczych z Europą. 5 czerwca 1947 r. sekretarz stanu Marshall przedstawił zarys tego planu, proponując zwołanie międzynarodowej konferencji w tej sprawie.
     Propozycja amerykańska dotyczyła wszystkich krajów Europy, w tym również Związku Radzieckiego i tych państw, które znalazły się w orbicie jego wpływów. Można oczywiście wątpić by Waszyngton pragnął wówczas rzeczywiście angażować się w pomoc gospodarczą dla ZSRR, ale z pewnością nie chciał stwarzać wrażenia, że plan Marshalla ma na celu izolację Kremla. Z radzieckiego punktu widzenia stwarzało to sytuację w najwyższym stopniu alarmującą. Gospodarcza pomoc USA, z którą Związek Radziecki z oczywistych względów nie mógł konkurować, stanowiłaby większe zagrożenie dla pozycji Moskwy w Europie Środkowo-Wschodniej niż nawet groźba użycia bomby atomowej. Jak nietrudno było przewidzieć Moskwa odrzuciła więc nie tylko możliwość własnego uczestnictwa w planie Marshalla, posługując się przy tym pretekstem, iż stanowi on próbę “ingerencji w sprawy wewnętrzne suwerennych państw”, ale wymusiła identyczną postawę na rządach w Warszawie i Pradze, a także Albanii, Bułgarii, Jugosławii, Rumunii i Węgier. Kiedy 12 sierpnia 1947 r. rozpoczęła się paryska konferencja w sprawie planu amerykańskiej pomocy, TASS stwierdziła, że jej uczestnicy oddali się w ręce “imperialistów amerykańskich”. Ostatecznie plan Marshalla objął tylko Europę zachodnią, przyczyniając się walnie nie tylko do jej odbudowy gospodarczej, ale i konsolidacji politycznej pod przywództwem USA, a jednocześnie stwarzał mocne podstawy podziału kontynentu. Już maju 1947 r. we Francji i Włoszech usunięto komunistów z rządu. Paryż porzucił zaś przynajmniej część swych obaw w stosunku do Niemiec.
     Kreml reagował na zachodzące wydarzenia propagandową kampanią nienawiści, ograniczając zarazem drastycznie swobodę przepływu informacji i coraz pełniej blokując związki krajów swej strefy z Zachodem. Politykę amerykańską utożsamiano z imperializmem, faszyzmem i wojną, a radziecki opór wobec niej z obroną niepodległości narodów, demokracją i pokojem.
     Odpowiedzią radziecką na zwrot w polityce amerykańskiej było przyspieszenie konsolidacji własnego obozu i ruchu komunistycznego. Dążenie do szybkiej unifikacji państw znajdujących się w radzieckiej strefie wpływów i do pełniejszej kontroli nad europejskimi partiami komunistycznymi legło u podstaw decyzji o powołaniu do życia Biura Informacyjnego Partii Komunistycznych i Robotniczych. Poza konfliktem radziecko-jugosłowiańskim Biuro nie odegrało większej roli politycznej, a jedynie propagandowa, ale sam fakt jego utworzenia był znamieniem okresu zamykania się przeciwstawnych obozów. Zjawisko to jako zasadniczy element charakteryzujący stan stosunków międzynarodowych wskazywały dokumenty konferencji założycielskiej Biura odbytej w Szklarskiej Porębie we wrześniu 1947 r. Uznano w nich faktycznie, iż okres międzynarodowej współpracy zakończył się, a głównym zadaniem ruchu komunistycznego było przeciwstawienie się imperialistycznym dążeniom USA i ich sojuszników oraz walka z wprzęgniętą w rydwan imperializmu socjaldemokracją, wszystko to w imię obrony pokoju, prawdziwej demokracji i postępu społecznego.
     Ważkim kierunkiem działań Moskwy i ruchu komunistycznego, potwierdzonym na naradzie w Szklarskiej Porębie, stało się mobilizowanie światowej opinii publicznej do walki z polityką rządów mocarstw zachodnich, a amerykańskiego w szczególności. Odskocznią dla tych poczynań miały być rosnące obawy przed nowym konfliktem wojennym, urastające do apokaliptycznych wizji po doświadczeniach Hiroszimy i Nagasaki, a także wyraźna niechęć wobec perspektywy amerykańskiej dominacji, dająca o sobie znać tak w środowiskach intelektualnych, jak i robotniczych. Hasła antyimperialistyczne, a szczególnie hasła obrony pokoju pozwalały komunistom docierać do znacznie szerszych grup i środowisk społecznych niż propaganda celów doktrynalnych, co w dalszej perspektywie miało pozwolić na pokierowanie nimi przez komunistów w pożądanym przez nich kierunku. Przywódca włoskiej partii komunistycznej Palmiro Togliatti spodziewał się nawet, iż wielki ruch w obronie pokoju może doprowadzić do przejęcia władzy przez komunistów. Czerpiąc z pokładów podziwu dla Związku Radzieckiego spowodowanego jego walką z III Rzeszą, z dość szerokiego w kręgach intelektualnych zafascynowania dokonanymi w tym kraju przeobrażeniami i rozmachem wizji socjalistycznych, komuniści starali się zapobiec izolacji ZSRR i podporządkowanego mu bloku wschodniego, uniemożliwić, a w każdym razie utrudnić konsolidację Zachodu.
     Gdy w listopadzie 1947 r. w Londynie na kolejnej sesji spotkała się w Rada Ministrów Spraw Zagranicznych, radziecka kampania antyamerykańska była w pełnym toku i znalazło to odbicie w stanowisku zaprezentowanym przez Mołotowa: oskarżył on zachód o zablokowania odbudowy gospodarczej Niemiec, zniszczenia ich jako zjednoczonego państwa, ochronę własnych interesów handlowych i przekształcenia Zagłębia Ruhry w główny ośrodek anglo-amerykańskiego przemysłu zbrojeniowego. Mimo że odbyli aż siedemnaście posiedzeń, nie podjęto żadnej poważnej próby przełamania impasu. Rosjanie uważali, że zdołają zmobilizować wystarczająco silną opozycję na zachodzie, aby skutecznie uniemożliwić realizację zamysłów rządów anglosaskich i nadal nie widzieli potrzeby czynienia poważniejszych ustępstw. Zapewne ku zaskoczeniu Stalina, ale chyba i wielu środowisk opiniotwórczych Zachodu, determinacja rządów USA i Wielkiej Brytanii, a następnie także Francji okazała się na tyle silna, że istniejące między nimi różnice poglądów zostały pokonane, co w konsekwencji pozwoliło wypracować wspólną linie postępowania nie tylko w zakresie problemu niemieckiego, ale i szerzej pojętej polityki europejskiej.
     Po przyjęciu planu Marshalla Francja porzuciła swą odrębną politykę w kwestii niemieckiej i jeszcze przed konferencją londyńską sesją Rady Ministrów Spraw Zagranicznych Stany Zjednoczone, Wielka Brytania i Francja zdołały w zasadzie uzgodnić zjednoczenie Niemiec Zachodnich. W lutym 1948 r. zachodnie strefy okupacyjne zostały objęte planem Marshalla. W marcu 1948 r., na sześciostronnej konferencji w Londynie, koncepcję zjednoczenia zachodnich Niemiec i włączenia ich do organizmu zachodnioeuropjskiego poparły państwa Beneluxu. Rozbicie Niemiec stawało się stopniowo trwałym elementem nowej rzeczywistości, a zarazem elementem konsolidacji Europy zachodniej. Diagnozy mówiące o podziale Europy i i świata na dwa przeciwstawne obozy spełniały się. 17 marca 1948 r. w Brukseli Wielka Brytania, Francja i państw Beneluxu zawarły układ o wzajemnej pomocy i współpracy militarnej, politycznej i ekonomicznej, tzw. pakt brukselski, który tworzył Unię Zachodnią. W przeciwieństwie do sojuszu brytyjsko-francuskiego z 4 marca 1947 r., skierowanego wyraźnie przeciw ewentualnemu niebezpieczeństwu niemieckiemu, pakt brukselski nie był formalnie zorientowany na żadne konkretne zagrożenie zewnętrzne, jednakże nie ukrywano, iż wynikał on z poczucia zagrożenia polityka radziecką. Najlepszym tego dowodem był fakt, iż Francja wycofała swoje zastrzeżenia wobec niego tuż po przejęciu władzy w Czechosłowacji przez komunistów w lutym 1948 r.
     W odpowiedzi na postanowienia konferencji londyńskiej Stalin polecił swemu przedstawicielowi zerwać prace Sojuszniczej Rady Kontroli Niemiec, a zarazem strona radziecka zarządziła kontrolę transportów kierowanych z zachodu do Berlina. Był to pierwszy sygnał, iż Moskwa zamierzała wykorzystać problem berliński jako środek nacisku na mocarstwa zachodnie w sprawie całych Niemiec.
     7 czerwca ogłoszono komunikat sześciostronnej konferencji londyńskiej informujący o ustaleniu zasad dalszej polityki w strefach zachodnich, których istotnym przesłaniem była integracja gospodarki niemieckiej z gospodarka zachodnioeuropejską oraz wszczęcie procedury zmierzającej do utworzenia państwa zachodnioniemieckiego.
     Już w marcu 1948 r. mocarstwa zachodnie wycofały się z prowadzonych od 1946 r. jałowych rokowań w sprawie wprowadzenia wspólnej dla całych Niemiec reformy walutowej. 18 czerwca ogłoszono, iż poczynając od 21 czerwca legalnym środkiem płatniczym w zachodnich strefach okupacyjnych staje się nowa Deutsche Mark. To jednostronne posunięcie, zrozumiałe z punktu widzenia interesów ekonomicznych okupantów, stwarzało ogromne zagrożenie dla gospodarki radzieckiej strefy okupacyjnej. Zmuszało zatem nieprzygotowaną Moskwę do podjęcia zdecydowanych kroków. Począwszy od 18 czerwca władze radzieckie stopniowo zablokowały połączenia lądowe, a później także i wodne między Berlinem a strefami zachodnimi i od 25 czerwca zachodnie sektory miasta zaopatrywane były wyłącznie drogą lotniczą. Gigantyczna operacja zaopatrzeniowa mimo szalonych kosztów zakończyła się ostatecznie powodzeniem, choć początkowo nawet w rządzie USA przeważał pogląd, że Berlina utrzyma się nie da. Na całym świecie panowało przekonanie, że kryzys berliński może łatwo przerodzić się w konfrontacje zbrojną. Tak się jednak nie stało. Posunięcia radzieckie nie były bowiem związane tylko z Berlinem. Celem radzieckiej polityki nie było wyparcie zachodnich okupantów z Berlina, lecz zapobieżenie definitywnemu podziałowi Niemiec (który przekreślał wszak możliwość uzyskania wpływu na nie jako całość) i utworzenie ogólnoniemieckiego rządu, który spełniałby radzieckie oczekiwania polityczne i gospodarcze. Taką ofertę zgłosiło 8 państw bloku radzieckiego na konferencji w Warszawie 24 czerwca 1948 r. Jednakże mocarstwa zachodnie wykorzystały kryzys berliński do przyspieszenia procesu tworzenia odrębnego państwa zachodnioniemieckiego. 1 lipca 1948 r. trzej zachodni gubernatorzy wojskowi wręczyli we Frankfurcie nad Menem premierom jedenstau landów niemieckich dokumenty stanowiące podwaliny nowego państwa niemieckiego zbudowanego na obszarze stref zachodnich oraz określające prawa i obowiązki dotychczasowych okupantów. Linia Łaby stawała się definitywnie linią podziału Europy i świata. 4 kwietnia 1949 r. dwanaście państw zawarło pakt północnoatlantycki, w oczywisty sposób skierowany przeciwko ZSRR. Tylko pozornym paradoksem był fakt, że równo miesiąc po tym istotnym dla powojennego świata wydarzeniu delegaci Wielkiej Brytanii, Francji, USA i ZSRR podpisali w Nowym Jorku układ w sprawie zakończenia zatargu berlińskiego. Znajdowało w tym akcie potwierdzenie, iż w tym momencie żadna ze stron nie była zainteresowana bezpośrednia konfrontacją zbrojną w Europie, choć w powszechnym odczuciu kryzys berliński postawił kontynent na skraju takiego starcia. Równocześnie jednak stan napięcia, nawet wysokiego sprzyjał konsolidacji wewnątrz obu obozów, utwierdzaniu hegemonistycznych pozycji Moskwy i Waszyngtonu. Odbyta zgodnie z układem nowojorskim kolejna, jak się okazało ostatnia, sesja Rady Ministrów Spraw Zagranicznych nie mogła już przynieść żadnych rezultatów, bowiem proces podziału Niemiec był zbyt zaawansowany. Radzieckie propozycje powrotu do pierwotnych założeń umowy poczdamskiej, choć pozornie atrakcyjne, bo traktujące Niemcy jako jedność, mogły być już odczytywane wyłącznie jako próba powstrzymania Zachodu przed ostatecznymi decyzjami i zademonstrowania samym Niemcom, iż tylko Moskwa dba o ich narodowy interes.
     Tymczasem 8 kwietnia 1949 r. powstała Trizonia. Kilkanaście miesięcy później, we wrześniu 1949 r. na mapie Europy pojawiło się nowe państwo: Republika Federalna Niemiec, a niespełna miesiąc po tym drugie: Niemiecka Republika Demokratyczna. Podzielone Niemcy w podzielonej Europie - taki był plon polityki mocarstw z lat 1945-1949.
     Czy w tych warunkach kongres intelektualistów we Wrocławiu mógł odegrać jakąś znaczącą rolę? Realia stosunków międzynarodowych nie zależały bezpośrednio od tego rodzaju przedsięwzięć, to pewne. W podzielonym już świecie, właśnie przeżywającym ostry konflikt w szczególnie newralgicznym miejscu zetknięcia się dwóch przeciwstawnych obozów, głos nawet najbardziej szanowanych klerków miał drugorzędne znaczenie. Z tego punktu widzenia wrocławskie przemówienie Fadiejewa znacznie wierniej odzwierciedlało rzeczywistość niż wspaniałe hasła przyświecające kongresowi. Spotkanie to miało jednak swoje znaczenie propagandowe i pod tym względem starano się je maksymalnie zdyskontować dla kształtowania obrazu Polski i całego bloku radzieckiego jako sił “miłujących pokój”, a zarazem dla wspierania tezy, że szerokie kręgi intelektualne na Zachodzie dystansowały się od antypokojowej polityki rządów państw kapitalistycznych. Ruch obrońców pokoju, wkrótce rozwinięty na całym wiecie i angażujący wiele znanych i popularnych osobistości, stał się ważnym czynnikiem nie tyle bezpośrednio polityki międzynarodowej, ile opinii publicznej, z którą jednak rządy demokratycznych państw Zachodu musiały się realnie liczyć.